Po raz kolejny rankingi gospodarcze potwierdzają, że polscy pracownicy pod względem wydajności pracy nie mają sobie równych w Europie. Rzecznik prasowy jednej z największych w kraju centrali związkowych - NSZZ "Solidarność" – Marek Lewandowski poinformował o tym fakcie, przytaczając odpowiednie wskaźniki pochodzące z rankingów OECD i Eurostatu za 2012 rok.
Według raportu Eurostatu nasz kraj w 2012 roku osiągnął najwyższy wzrost produktywności, wynoszący 5,6 proc. Na drugim miejscu znalazła się Łotwa, a na trzecim Bułgaria. Zdaniem rzecznika w przeciągu ostatnich 5 lat Polacy osiągnęli blisko 15 proc. wzrost wydajności.
Z zestawienia OECD wynika, że wydajność pracy w tym samym roku wzrosła w Polsce o 4,1 proc. Nieco niższy wzrost zanotowały Estonia i Hiszpania. Według rzecznika te dane również pokazują, że od ostatnich 5 lat Polska jest niekwestionowanym liderem wzrostu wydajności pracy.
Wzrost produktywności nie przekłada się jednak na realny wzrost płac. Na tle tego wskaźnika Polska nadal wypada bardzo słabo. W 2011 roku miał miejsce wzrost tylko o 0,2 proc., a w 2012 nastąpił nawet spadek o 0,6 proc. Lewandowski odniósł się do analizy przeprowadzonej przez prof. Jadwigę Staniszkis, która wskazuje, że gdyby przez ostatnie kilkanaście lat płace w Polsce rosły proporcjonalnie do wzrostu wydajności, to średnia pensja powinna być większa o 1000 zł.
Według związku zawodowego oznacza to, że w Polsce wynagrodzenie jest sztucznie zaniżane, a na utrzymywaniu tego krzywdzącego dla pracowników status quo zyskują pracodawcy, którzy tylko zasłaniają się kryzysem gospodarczym, aby nie dawać swoim pracownikom żadnych podwyżek.
|